środa, 26 czerwca 2013

Recenzja książek

Hejka


Od samego rana wiedziałam, że słońce się dzisiaj do mnie nie uśmiechnie. Jedyne co mi w takim wypadku pozostało to dokończenie książki, którą udało mi się dorwać w bibliotece. To druga część znanej już chyba wszystkim czytelnikom trylogii Millennium Stiega Larssona. Jakiś czas temu przeczytałam pierwszy tom, i pozytywnie zaskoczona, sięgnęłam po następny.

Przypomnę tylko, że to bestseller praktycznie międzynarodowy, który także w Polsce znalazł tysiące zwolenników. Niestety udało mi się do tej pory przeczytać jedynie dwie części, na trzecią poluję w bibliotekach. Muszę się także przyznać, że sama początkowo niechętnie podchodziłam do trylogii (nie jestem ogromnym sympatykiem kryminałów), a po książkę sięgnęłam ze względu na ekranizację, która rozbudziła moją ciekawość.

I część Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet to dość zagmatwana historia bezkompromisowego, rzetelnego dziennikarza - Mikaela Blomkvista, stojącego na straży wolności słowa i prawdy, który oskarżony i skazany za zniesławienie, pozostawia na jakiś czas sprawy czasopisma Millennium. Wtedy też otrzymuje  zlecenie, bardziej nadające się dla detektywa niż dziennikarza, polegające na odnalezieniu zamordowanej 20 lat wcześniej Harriet Vanger, wnuczki zleceniodawcy Blomkvista. Reszty nie ma sensu zdradzać, aby nie psuć przyjemności z lektury. Powieść interesuje ze względu na wielowątkowość, która rozsadza ją jakby od środka, kierując naszą uwagę na losy różnych bohaterów, a w dalszej części na poznawanie skrywanych przez nich tajemnic z przeszłości. Większość z nich pod sztuczną, wykreowaną maską skrywa ciemne, wręcz sadystyczne pragnienia i potrzeby, które nie mogą ujrzeć światła dziennego. Jest to powieść dość długa, ale czyta się ją szybko, wręcz pochłania w kilka dni. Najbardziej intrygującą bohaterką, która jako główna postać spaja całą trylogię jest nietuzinkowa, nieprzystosowana społecznie, i szalenie inteligentna hakerka Lisabeth Salander, która pomaga Mikaelowi rozwiązać zagadkę.

Jeśli chodzi o drugą część  - Dziewczyna, która igrała z ogniem - byłam nią rozczarowana - w porównaniu z pierwszym tomem. Być może książce nic nie brakuje, jednak jak dla mnie nie była ona tak czytelna i wciągająca jak jej poprzedniczka. Tutaj z kolei mamy do czynienia głównie z zawiłą i pogmatwaną, a przede wszystkim mroczną przeszłością Salander, upiorami tej przeszłości, które powracają niczym bumerang. Jednak mój mniej przychylny stosunek wynika przede wszystkim z faktu, że powieść ta nie stanowi, tak jak Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, zamkniętej całości, ale łączy się bezpośrednio - dzięki otwartemu zakończeniu - z ostatnią częścią trylogii. Zapewne stąd moje rozczarowanie - przebrnęłam przez setki stron i nie doczekałam się zamknięcia historii.

Zatem z pewnością przeczytam Zamek z piasku, który runął, wtedy też cały obraz powieści i moja opinia ulegną być może zmianie na lepsze, tak jak w przypadku części pierwszej.

Jeśli chodzi o ekranizację pierwszego tomu trylogii (Daniel Craig i Rooney Mara w rolach głównych) to jak dla mnie jeden z lepszych współczesnych kryminałów. Cały film zyskuje dzięki świetnie opowiedzianej historii, ponurej i surowej skandynawskiej scenerii i przede wszystkim świetnej grze aktorskiej, zwłaszcza młodej Rooney, która kapitalnie wcieliła się w tak skrajnie inną i dziwną, ale tym samym intrygującą Lisabeth. Gorąco polecam i czekam na kolejny film z cyklu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz